Globalizacja sprawiła, że nawet średnie i małe firmy coraz częściej wchodzą w relacje biznesowe z partnerami zagranicznymi. Dziś standardem jest podpisywanie kontraktów na dostawy towarów z Niemiec, outsourcing usług IT do Indii czy inwestycje w nieruchomości finansowane przez inwestorów z Francji czy Hiszpanii. Wspólnym mianownikiem wszystkich tych działań są dokumenty – umowy, które określają prawa i obowiązki stron. Właśnie na etapie ich tłumaczenia firmy najczęściej popełniają błędy. Część przedsiębiorców zleca przekład osobom znającym język, ale bez przygotowania prawniczego. Inni korzystają z automatycznych narzędzi tłumaczeniowych. Efekt jest taki, że w tekście pojawiają się niedoprecyzowania, niejednoznaczne sformułowania albo zwykłe błędy, które mogą mieć ogromne konsekwencje. Umowa międzynarodowa nie jest zwykłym dokumentem. Każdy zapis ma swoje konsekwencje prawne. Jeśli zostanie błędnie zinterpretowany, może prowadzić do strat finansowych, procesów sądowych, a nawet rozwiązania współpracy. Dlatego tłumaczenie kontraktów to zadanie wymagające doświadczenia, znajomości języka branżowego i doskonałego wyczucia prawa.
Dlaczego tłumaczenie umów wymaga wyjątkowej precyzji
Podstawowa różnica między umową, a innymi tekstami polega na tym, że w umowie nie ma miejsca na interpretację. W marketingu czy literaturze tłumacz może pozwolić sobie na swobodę – ważne, by zachować sens i styl. W kontrakcie każdy wyraz ma wagę i może decydować o tym, kto ponosi odpowiedzialność i jakie obowiązki bierze na siebie dana strona.Weźmy przykład słowa assignment. W języku ogólnym oznacza ono „zadanie” albo „przydział”. W języku prawniczym może jednak oznaczać „cesję praw”. Jeśli tłumacz wybierze błędne znaczenie, w polskiej wersji umowy powstaje dokument o zupełnie innym zakresie prawnym. Podobnych przykładów można znaleźć setki – od pozornie drobnych różnic między „shall” a „may” w języku angielskim, po zawiłe sformułowania z francuskiego prawa cywilnego.
Różnice między systemami prawnymi – ukryte zagrożenie
Kolejnym źródłem problemów jest fakt, że różne kraje opierają się na innych systemach prawnych. Polska i większość krajów europejskich działają w ramach prawa kontynentalnego. Z kolei Wielka Brytania, USA czy Indie bazują na common law. Umowy w tych systemach różnią się nie tylko językiem, ale i logiką. Przykładem jest wspomniane już pojęcie „consideration”. W systemie common law to element niezbędny do uznania kontraktu za ważny – oznacza pewną formę świadczenia, które strony wymieniają. W polskim prawie coś takiego nie istnieje. Jeśli tłumacz przełoży ten termin dosłownie, dokument stanie się niezrozumiały. Jeśli go pominie, druga strona może uznać, że kontrakt jest nieważny. Właściwe tłumaczenie wymaga wiedzy o obu systemach i umiejętności znalezienia kompromisu, który odda sens, ale nie wprowadzi w błąd.
Konsekwencje błędów – prawdziwe historie z rynku
Błędy w tłumaczeniach nie są abstrakcją, lecz codziennością wielu firm. W jednej ze spraw, którą znamy z praktyki kancelarii, polska spółka zawarła kontrakt z partnerem z Wielkiej Brytanii. W tłumaczeniu użyto słowa „odszkodowanie” tam, gdzie powinno być „indemnizacja”, obejmująca szerszy zakres odpowiedzialności. Skutek? Firma zgodziła się pokryć również koszty roszczeń osób trzecich, choć wcale tego nie planowała. Inny przykład dotyczy branży budowlanej. Polski wykonawca podpisał umowę z niemieckim deweloperem. W kontrakcie pojawił się zapis o „completion date”, który został przełożony jako „zakończenie robót”. W praktyce oznaczało to „odbiór budynku”, czyli moment, gdy obiekt spełnia warunki formalne. Różnica doprowadziła do sporu o płatność i naliczenie wysokich kar umownych. Takie sytuacje pokazują, że tłumaczenie umów nie może być traktowane jako formalność. To strategiczny element, od którego zależy bezpieczeństwo firmy.
Czy zawsze potrzebne jest tłumaczenie przysięgłe
Wielu przedsiębiorców zastanawia się, czy każda umowa wymaga tłumaczenia przysięgłego. Odpowiedź brzmi: nie. Jeśli dokument służy wyłącznie celom wewnętrznym, a obie strony posługują się tym samym językiem, wystarczy tłumaczenie zwykłe. Jednak w przypadku umów składanych w urzędzie, sądzie czy u notariusza, tłumaczenie przysięgłe jest obowiązkowe. To jedyna forma, która ma moc prawną i jest uznawana przez instytucje. Dlatego firmy, które zawierają kontrakty międzynarodowe, powinny od razu ustalić, w jakiej formie będzie potrzebne tłumaczenie.
Wsparcie biura tłumaczeń – dlaczego to się opłaca
Firmy, które regularnie podpisują kontrakty z zagranicznymi partnerami, zwykle szybko przekonują się, że współpraca z profesjonalnym biurem tłumaczeń jest nieoceniona. Nie chodzi tylko o sam przekład, ale także o doradztwo. Biuro tłumaczeń zna realia, wie, które dokumenty wymagają tłumaczenia przysięgłego, a które wystarczy przygotować w wersji zwykłej, zna najczęstsze pułapki i potrafi je wychwycić jeszcze przed wysłaniem umowy do podpisania. W Langease często spotykamy się z sytuacjami, gdy firma trafia do nas dopiero po tym, jak urząd lub notariusz odrzucił dokument. Poprawki są możliwe, ale zawsze oznaczają stracony czas i dodatkowe koszty. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest praca z tłumaczami od samego początku. Dzięki temu kontrakt jest bezpieczny, a firma nie ryzykuje, że podpisze dokument, którego zapisy działają na jej niekorzyść.
Tłumaczenie umów międzynarodowych to jedno z najtrudniejszych i najbardziej odpowiedzialnych zadań w branży translatorskiej. Wymaga doskonałej znajomości języka, prawa i realiów biznesowych. Niedokładne tłumaczenie może prowadzić do wielomilionowych strat i długotrwałych sporów sądowych. Dlatego podpisując kontrakt z zagranicznym partnerem, warto zadbać nie tylko o negocjacje, ale również o profesjonalne tłumaczenie. To inwestycja w bezpieczeństwo biznesu i pewność, że obie strony rozumieją swoje zobowiązania w ten sam sposób.
👉 Sprawdź, jak możemy pomóc – napisz do nas: biuro@langease.pl